~Perspektywa Niall~
Dzisiaj jest już sobota. Od 12 00 leżę w łóżku i czekam aż Karo wróci ze szkoły. Była odebrać mundurek. Strasznie się denerwowała, a ja nie potrafiłam jej odstresować. Próbowałem, ale mi się nie udało.
Nie potrzebnie się denerwuje. Na pewno znajdzie tutaj wielu nowych przyjaciół. A żeby jej w tym pomóc, w poniedziałek rano podwiozę ją pod szkołę. To na pewno podniesie jej status społecznościowy, kiedy tylko ludzie zobaczą, że przyjechała ze mną. Może nie jest to najlepsze zagranie, ale zdobędzie przyjaciół.
Oj Nialler, Nialler. Znowu trasa. Wrócę do domu dopiero za dwa tygodnie. Będę musiał coś wykombinować, żeby nie siedzieć sam.
Hmm. Może nawet zaproszę Caro, żeby do mnie przyjechała? Co prawda znamy się krótko, ale co mam robić ten cały czas sam?
Chociaż nie, nie mogę jej zaprosić, bo to będą jej pierwsze dwa tygodnie w szkole. Nie może od razu opuszczać lekcji. Z resztą to tylko 2 tygodnie. Mam nadzieję, że szybko miną, bo długo nie wytrzymam w tej samotności.
Z moich myśli wyrwał mnie dźwięk otwieranego okna. To była Caro. Patrzyła na mnie, trzymając w prawej ręce swój mundurek. Stała z niepewną miną.
-I jak było?- zapytałem ciekaw jej odpowiedzi.
-Chyba ok, jakaś kobieta mnie oprowadziła po szkole- odłożyła mundurek na bok i usiadła bezsilna na parapecie, opierając głowę o ścianę- Jeśli pierwszego dnia się nie zgubię to będzie cud- westchnęła głośno.
Nie mogłem znieść jej bezradności. Musiałem coś wykombinować.
Wstałem z łóżka i podszedłem do okna, opierając się dłońmi o parapet i powiedziałem stanowczo:
-Za 10 minut wychodzimy. Pokażę ci coś- zaczął wciągać na siebie spodnie, a ona tylko przyglądała się mi pytająco.
-Co mi pokażesz?- zapytała zaciekawiona.
-Zobaczysz- chwyciłem bluzkę i bluzę, po czym udałem się na parter- Mamo, wychodzę!- krzyknąłem, żeby zdołała mnie usłyszeć.
-Gdzie wychodzisz?- zapytała zdziwiona tym, że jestem już na nogach.
-Jadę poznać Caroline z chłopakami- wciągnąłem czerwone Nike na nogi i gorączkowo szukałem kluczyka w kuferku z różnymi pierdołami. Kątem oka zdołałem zauważyć, że mama z nieco głupkowatym uśmiechem oparła się o futrynę ze ścierką w ręce. Pewnie wycierała naczynia.
-Lubisz ją- stwierdziła krótko.
Wyprostowałem się i powiedziałem:
-I to nie wiesz nawet jak bardzo- sądząc po jej minie, bardzo dobrze wiedziała. Nawet za bardzo. Trochę mnie to przerażało.
I w końcu powinienem jej kupić zmywarkę.
Hmm. Może nawet zaproszę Caro, żeby do mnie przyjechała? Co prawda znamy się krótko, ale co mam robić ten cały czas sam?
Chociaż nie, nie mogę jej zaprosić, bo to będą jej pierwsze dwa tygodnie w szkole. Nie może od razu opuszczać lekcji. Z resztą to tylko 2 tygodnie. Mam nadzieję, że szybko miną, bo długo nie wytrzymam w tej samotności.
Z moich myśli wyrwał mnie dźwięk otwieranego okna. To była Caro. Patrzyła na mnie, trzymając w prawej ręce swój mundurek. Stała z niepewną miną.
-I jak było?- zapytałem ciekaw jej odpowiedzi.
-Chyba ok, jakaś kobieta mnie oprowadziła po szkole- odłożyła mundurek na bok i usiadła bezsilna na parapecie, opierając głowę o ścianę- Jeśli pierwszego dnia się nie zgubię to będzie cud- westchnęła głośno.
Nie mogłem znieść jej bezradności. Musiałem coś wykombinować.
Wstałem z łóżka i podszedłem do okna, opierając się dłońmi o parapet i powiedziałem stanowczo:
-Za 10 minut wychodzimy. Pokażę ci coś- zaczął wciągać na siebie spodnie, a ona tylko przyglądała się mi pytająco.
-Co mi pokażesz?- zapytała zaciekawiona.
-Zobaczysz- chwyciłem bluzkę i bluzę, po czym udałem się na parter- Mamo, wychodzę!- krzyknąłem, żeby zdołała mnie usłyszeć.
-Gdzie wychodzisz?- zapytała zdziwiona tym, że jestem już na nogach.
-Jadę poznać Caroline z chłopakami- wciągnąłem czerwone Nike na nogi i gorączkowo szukałem kluczyka w kuferku z różnymi pierdołami. Kątem oka zdołałem zauważyć, że mama z nieco głupkowatym uśmiechem oparła się o futrynę ze ścierką w ręce. Pewnie wycierała naczynia.
-Lubisz ją- stwierdziła krótko.
Wyprostowałem się i powiedziałem:
-I to nie wiesz nawet jak bardzo- sądząc po jej minie, bardzo dobrze wiedziała. Nawet za bardzo. Trochę mnie to przerażało.
I w końcu powinienem jej kupić zmywarkę.
~Perspektywa Karo~
Ciekaw byłam gdzie mnie zabierze. Przecież takie rzeczy nie dzieją się codziennie. Tym bardziej, że to Niall Horan, za którym szaleją miliony fanek. Boże, to się nie może dziać. Przecież ja jestem tylko normalną dziewczyną, prawda?
Głos w mojej głowie zaczął krzyczeć, że jestem po prostu szczęściarą. Od tych paru ostatnich dni słuchałam ich wszystkich piosenek. Płyta 'Take me home' naprawdę mi się podobała. Szczególnie 'Little things'. Po prostu odpływałam przy tej piosence, a w szczególności przy solówce Nialla. Nie byłam jeszcze w stanie odróżnić Liam'a od Louis'a, ale powoli dochodziłam do wprawy.
Zadzwonił dzwonek. Zerwałam się z kanapy i otworzyłam drzwi. Tak jak myślałam stał tam Niall. Krzyknęłam jedynie:
-Wychodzę i nie wiem, o której wrócę- mam odkrzyknęła tylko- Okey!
-Gotowa?- zapytał z głupim uśmieszkiem.
-Ale na co?- w dalszym ciągu chciałam się dowiedzieć gdzie mnie zabiera.
-Zobaczysz.
-Mam się bać?- zażartowałam.
-Może trochę- odpowiedział normalnym głosem, a ja już zaczęłam sobie wyobrażać jakieś straszne scenki w głowie.
Wsiedliśmy do jego auta i ruszyliśmy. Skręcił w prawo. Jechaliśmy prosto przez jakieś bodajże 5 minut. Rozmawialiśmy głównie o mojej szkole. Niall powiedział, że z chęcią mnie podwiezie pierwszego dnia. Zgodziłam się, bo szczerze mówiąc nie byłam przygotowana, ani chętna iść na piechotę. Zazwyczaj jeździłam autobusem, a w przypadkach wyjątkowych mama mnie zawoziła.
Co chwilę zerkałam na jego profil. Chyba to zauważył, ale nie dał nic po sobie znać. W końcu kiedy i on na mnie zerknął natychmiast odwróciłam wzrok i zaczęłam się przyglądać domami, które mijaliśmy szybko. Czułam, że się zarumieniłam, co wcale mi się nie spodobało. Nienawidziłam tego. Rumieńce na policzkach zawsze mnie zdradzały.
Zadzwonił dzwonek. Zerwałam się z kanapy i otworzyłam drzwi. Tak jak myślałam stał tam Niall. Krzyknęłam jedynie:
-Wychodzę i nie wiem, o której wrócę- mam odkrzyknęła tylko- Okey!
-Gotowa?- zapytał z głupim uśmieszkiem.
-Ale na co?- w dalszym ciągu chciałam się dowiedzieć gdzie mnie zabiera.
-Zobaczysz.
-Mam się bać?- zażartowałam.
-Może trochę- odpowiedział normalnym głosem, a ja już zaczęłam sobie wyobrażać jakieś straszne scenki w głowie.
Wsiedliśmy do jego auta i ruszyliśmy. Skręcił w prawo. Jechaliśmy prosto przez jakieś bodajże 5 minut. Rozmawialiśmy głównie o mojej szkole. Niall powiedział, że z chęcią mnie podwiezie pierwszego dnia. Zgodziłam się, bo szczerze mówiąc nie byłam przygotowana, ani chętna iść na piechotę. Zazwyczaj jeździłam autobusem, a w przypadkach wyjątkowych mama mnie zawoziła.
Co chwilę zerkałam na jego profil. Chyba to zauważył, ale nie dał nic po sobie znać. W końcu kiedy i on na mnie zerknął natychmiast odwróciłam wzrok i zaczęłam się przyglądać domami, które mijaliśmy szybko. Czułam, że się zarumieniłam, co wcale mi się nie spodobało. Nienawidziłam tego. Rumieńce na policzkach zawsze mnie zdradzały.
~10 minut jazdy później~
Niall zaparkował auto pod jakimś hotelem. Nie miałam pojęcia co my możemy tutaj robić. Była to naprawdę ładna oraz zadbana okolica. Czułam się, jakbym była w magazynie Chanel. Drzewa równiutko przystrzyżone, nie wspominając już o zieloniutkiej trawie. Okolica naprawdę wspaniała. A szara pogoda tylko dodawała uroku wszystkiemu.
Kiedy wysiedliśmy, Niall złapał mnie za rękę. Poczułam przypływ gorąca. Czułam, że oblałam się obfitym rumieńcem
'Cholera'- powiedziałam sobie w głowie.
Szliśmy dosyć szybkim i zdecydowanym tempem.
-Co my tu robimy, Niall?- zapytał z coraz większym zaciekawieniem.
-Poznasz kogoś- uśmiechnął się, bo już wiedział, że zgadłam o kogo chodzi.
Nie odpowiedziałam. Po prostu już słyszałam głos w mojej głowie, który wołał, że to nie możliwe. Dopiero co poznałam Niall'a, a teraz poznam wszystkich. Nie mogłam w to uwierzyć. Szłam z puszczonym wzrokiem obok blondyna. I jak dziecko uważałam, aby nie nadepnąć na jakąś szczelinę między płytkami. Jednak z transu wyrwał mnie dźwięk fleszy. Podniosłam gwałtownie głowę i zobaczyłam multum fotografów.
Niall zauważył moją minę i ścisnął moją dłoń jeszcze mocniej, dając dyskretny znak, że wszystko jest ok i nie ma się czego obawiać. Popatrzyłam na niego i się uśmiechnęłam. Starałam się iść jak najlepiej i jak najbardziej elegancko tylko mogłam. Pewnie wyglądało to trochę nie zgrabnie, bo w głowie liczyłam ile kroków już pokonałam i szacowałam ile jeszcze przede mną.
Kiedy byliśmy już pod drzwiami hotelu, słyszałam wszelakie pytania:
'Niall, czy to twoja dziewczyna?'
'Jak ma na imię nieznajoma blondynka?'
'Czy jesteście parą?'
Wszyscy przekrzykiwali siebie. W głowie mi szumiało od tego hałasu i nie potrafiłam nawet racjonalnie myśleć. Szczerze mówiąc, to nawet nie chciałam. Jedyne czego chciałam, to było przejście jak najszybciej przez próg drzwi i mieć już wszystko za sobą.
Kiedy dwóch goryli otworzyło nam drzwi i mogliśmy swobodnie przejść, odetchnęłam z ulgą. Jeszcze nigdy nie czułam się tak spięta, jak parę sekund wcześniej.
-Mogłeś mnie uprzedzić- powiedziałam nieco oszołomiona.
-Wybacz, nie zwróciłem na to uwagi. Dla mnie to codzienność. Przygotuj się, że dla ciebie też w końcu stanie się to normalne- zarechotał.
Prowadził mnie dalej za rękę w stronę białej marmurowej lady, nad którą wisiał ogromny kryształowy żyrandol. Kobieta, która stała za nią przyjaźnie się uśmiechała.
No potrafiłabym tak. Stać pół dnia i się szczerzyć do wszystkich.
-Poproszę kartę do apartamentu królewskiego numer 243- powiedział dystyngowanym głosem z czego się zaśmiałam pod nosem, a on popatrzył na mnie z rozbawieniem na twarzy. Cały czas trzymał mnie za rękę. Kiedy otrzymaliśmy już kartę, wsiedliśmy do windy. Niall nacisnął guziczek na złotym obramowaniu z numerem '14'. Kiedy tylko ruszyliśmy w górę ścisnęłam mocniej jego dłoń. Otóż bałam się wind jak diabeł święconej wody.
-Boisz się?- zapytał zdziwiony.
-Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo- odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Zacisnął moją dłoń i powiedział:
-Jestem z tobą. Nic się nie stanie- i w tym momencie winda się zatrzymała.
Źrenice mi się rozszerzyły, a krew zaczęła pulsować w żyłach.
'To się nie dzieje, to się nie dzieje, to się nie dzieje'- powtarzałam sobie gorączkowo w głowie.
Przysunęłam się do barierki po lewej stronie nie puszczając dłoni Niall'a. Byłam przerażona. W głowie panował chaos. Gdyby było okno pewnie bym z niego wyskoczyła. Czułam jak moje ręce zaczęły się pocić. Dłoń zaczęła się ślizgać niebezpiecznie po metalowej rurce. Byłam przerażona.
Atak gorąca, a potem zimna. I tak na zmianę. Fatalne uczucie.
Potem nie wiem co się działo. Po prostu odpłynęłam myślami. Zaczęłam dyszeć. Osunęłam się delikatnie na podłogę i przybrałam pozycję embrionalną. Nie rozumiałam co się dzieje.
Potem słyszałam już tylko głos Niall'a, który przywoływał mnie imieniem. Wołał, a nawet krzyczał, ale nie wiedziałam co, nie słyszałam.
Odpłynęłam.
Kiedy wysiedliśmy, Niall złapał mnie za rękę. Poczułam przypływ gorąca. Czułam, że oblałam się obfitym rumieńcem
'Cholera'- powiedziałam sobie w głowie.
Szliśmy dosyć szybkim i zdecydowanym tempem.
-Co my tu robimy, Niall?- zapytał z coraz większym zaciekawieniem.
-Poznasz kogoś- uśmiechnął się, bo już wiedział, że zgadłam o kogo chodzi.
Nie odpowiedziałam. Po prostu już słyszałam głos w mojej głowie, który wołał, że to nie możliwe. Dopiero co poznałam Niall'a, a teraz poznam wszystkich. Nie mogłam w to uwierzyć. Szłam z puszczonym wzrokiem obok blondyna. I jak dziecko uważałam, aby nie nadepnąć na jakąś szczelinę między płytkami. Jednak z transu wyrwał mnie dźwięk fleszy. Podniosłam gwałtownie głowę i zobaczyłam multum fotografów.
Niall zauważył moją minę i ścisnął moją dłoń jeszcze mocniej, dając dyskretny znak, że wszystko jest ok i nie ma się czego obawiać. Popatrzyłam na niego i się uśmiechnęłam. Starałam się iść jak najlepiej i jak najbardziej elegancko tylko mogłam. Pewnie wyglądało to trochę nie zgrabnie, bo w głowie liczyłam ile kroków już pokonałam i szacowałam ile jeszcze przede mną.
Kiedy byliśmy już pod drzwiami hotelu, słyszałam wszelakie pytania:
'Niall, czy to twoja dziewczyna?'
'Jak ma na imię nieznajoma blondynka?'
'Czy jesteście parą?'
Wszyscy przekrzykiwali siebie. W głowie mi szumiało od tego hałasu i nie potrafiłam nawet racjonalnie myśleć. Szczerze mówiąc, to nawet nie chciałam. Jedyne czego chciałam, to było przejście jak najszybciej przez próg drzwi i mieć już wszystko za sobą.
Kiedy dwóch goryli otworzyło nam drzwi i mogliśmy swobodnie przejść, odetchnęłam z ulgą. Jeszcze nigdy nie czułam się tak spięta, jak parę sekund wcześniej.
-Mogłeś mnie uprzedzić- powiedziałam nieco oszołomiona.
-Wybacz, nie zwróciłem na to uwagi. Dla mnie to codzienność. Przygotuj się, że dla ciebie też w końcu stanie się to normalne- zarechotał.
Prowadził mnie dalej za rękę w stronę białej marmurowej lady, nad którą wisiał ogromny kryształowy żyrandol. Kobieta, która stała za nią przyjaźnie się uśmiechała.
No potrafiłabym tak. Stać pół dnia i się szczerzyć do wszystkich.
-Poproszę kartę do apartamentu królewskiego numer 243- powiedział dystyngowanym głosem z czego się zaśmiałam pod nosem, a on popatrzył na mnie z rozbawieniem na twarzy. Cały czas trzymał mnie za rękę. Kiedy otrzymaliśmy już kartę, wsiedliśmy do windy. Niall nacisnął guziczek na złotym obramowaniu z numerem '14'. Kiedy tylko ruszyliśmy w górę ścisnęłam mocniej jego dłoń. Otóż bałam się wind jak diabeł święconej wody.
-Boisz się?- zapytał zdziwiony.
-Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo- odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Zacisnął moją dłoń i powiedział:
-Jestem z tobą. Nic się nie stanie- i w tym momencie winda się zatrzymała.
Źrenice mi się rozszerzyły, a krew zaczęła pulsować w żyłach.
'To się nie dzieje, to się nie dzieje, to się nie dzieje'- powtarzałam sobie gorączkowo w głowie.
Przysunęłam się do barierki po lewej stronie nie puszczając dłoni Niall'a. Byłam przerażona. W głowie panował chaos. Gdyby było okno pewnie bym z niego wyskoczyła. Czułam jak moje ręce zaczęły się pocić. Dłoń zaczęła się ślizgać niebezpiecznie po metalowej rurce. Byłam przerażona.
Atak gorąca, a potem zimna. I tak na zmianę. Fatalne uczucie.
Potem nie wiem co się działo. Po prostu odpłynęłam myślami. Zaczęłam dyszeć. Osunęłam się delikatnie na podłogę i przybrałam pozycję embrionalną. Nie rozumiałam co się dzieje.
Potem słyszałam już tylko głos Niall'a, który przywoływał mnie imieniem. Wołał, a nawet krzyczał, ale nie wiedziałam co, nie słyszałam.
Odpłynęłam.
~Z perspektywy Niall'a~
-Caro! Caro!- cały czas krzyczałem i wołałem jej imię.
-Co teraz zrobić?- patrzyłem gorączkowo po całe windzie, klęcząc przy niej. Popatrzyłam na panel z przyciskami i zauważyłem napis przy guzika 'W razie awarii windy, proszę nacisnąć ten przycisk'.
Zrobiłem to. Nacisnąłem go chyba 20 razy.
Trzymałem ją za rękę w nadziei, że się ocknie. Niestety nic takiego się nie stało. Miałem ochotę rwać sobie włosy z głowy! Jak ja mogłem w ogóle do czegoś takiego dopuścić?!
W końcu po pięciu minutach coś zaczęło się dziać. Otworzyli drzwi windy, ale maszyna nie była na równym poziomie razem z progiem. Chwała Bogu, że otwór był na tyle duży, że ktoś mógł się tam zmieścić.
To całe zamieszanie trwało kolejne trzy minuty. Karetka przyjechała po upływie kolejnych czterech. Kiedy już wyciągnęli Caro z windy i pomogli mi wyjść zaczęli sprawdzać wszystkie bodźce.
Patrzyłem na blondynkę z zamkniętymi oczami i nie wierzyłem.
I coś ty narobił Nialler?
________________________________
Ta daaaa! Mam naprawdę bujną wyobraźnię :)
Ten rozdział jest chyba w porządku. Taki odmienny. Nie wiem co mnie napadło z tą windą, ale pomysł chyba nie najgorszy :D
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać bla bla bla. Zawsze ta sama wymówka :3
I co sądzicie o moich wypocinach? :)
Trzymałem ją za rękę w nadziei, że się ocknie. Niestety nic takiego się nie stało. Miałem ochotę rwać sobie włosy z głowy! Jak ja mogłem w ogóle do czegoś takiego dopuścić?!
W końcu po pięciu minutach coś zaczęło się dziać. Otworzyli drzwi windy, ale maszyna nie była na równym poziomie razem z progiem. Chwała Bogu, że otwór był na tyle duży, że ktoś mógł się tam zmieścić.
To całe zamieszanie trwało kolejne trzy minuty. Karetka przyjechała po upływie kolejnych czterech. Kiedy już wyciągnęli Caro z windy i pomogli mi wyjść zaczęli sprawdzać wszystkie bodźce.
Patrzyłem na blondynkę z zamkniętymi oczami i nie wierzyłem.
I coś ty narobił Nialler?
________________________________
Ta daaaa! Mam naprawdę bujną wyobraźnię :)
Ten rozdział jest chyba w porządku. Taki odmienny. Nie wiem co mnie napadło z tą windą, ale pomysł chyba nie najgorszy :D
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać bla bla bla. Zawsze ta sama wymówka :3
I co sądzicie o moich wypocinach? :)